Jesteśmy w domku, chłopaki oswajają się ze sobą, nie jest źle jak na razie.
Nie mąż stwierdził, że dopiero przy tym porodzie zdał sobie sprawę jak to
ciężka "praca" do wykonania, ale daliśmy radę. Paweł urodzony o 4.53, 28 maja, poród naturalny, dość ciężki, bez znieczulenia, bez nacinania położne niesamowite, bez porównania z poprzednim porodem, można rodzić po ludzku, tylko obsługa musi tego chcieć.
Poród dwa tygodnie przed terminem, ale wszystko ok. Wody zaczęły odchodzić po 22, około 3 zaczęły się skurcze co 5, później co 3 minuty. Chciałam dotrzymać do 5, ale nie maż stwierdził, że jedziemy, bo wiedział, że najchętniej urodziłabym w domu a ja z tych zdolnych do wszystkiego.
Oswajamy się wszyscy ze sobą, Robus chciał już dzisiaj zabrać brata do
przedszkola, ale udało się przetłumaczyć Mu, że jeszcze troszkę musi poczekać.
A! Karmię znów i z racji mojego stażu w karmieniu położne okrzyknęły mnie matką polką :)