Ekorodzice

choroba-na-smierc (postów: 310) Użytkownik portalu
44 punktów
2011.05.31 15:44
Drogie mamy, polecicie jakąś poduchę? Zdecydowałam kupić małą (fasolka/rogal), choć na początku ciąży z powodu tkliwości piersi i brzucha myślałam o kojcu długim na 170 cm. Zrezygnowałam wówczas z kupna i jakoś sobie radzę ze spaniem, ale jednak chciałabym mieć tę poduchę do karmienia, tym bardziej, że nie będziemy mieli łóżeczka, wózka, leżaczków i tego typu gadżetów, więc myślę, że poduchę można będzie wykorzystywać także do zabezpieczenia małej kiedy np. będzie sama leżeć w łóżku albo podpierać ją gdy jeszcze nie będzie samodzielnie siedzieć. Czy macie doświadczenia z tymi poduchami? Radzicie fasolkę czy kojec? Będę wdzięczna za porady :)
Konto użytkownika zostało zablokowane lub skasowane
choroba-na-smierc (postów: 310) Użytkownik portalu
44 punktów
2011.06.01 12:04
Jeśli chodzi o chustę, to jestem na tak, równocześnie będąc anty-wózkowiczem :) Widziałam jak wyglądają te poduchy [nie powaliły mnie] i stwierdziłam, że kojec mi na nic. Zastanawiałam się tylko czy poduszka fasolka nie ułatwiłaby mi życia w czasie połogu albo do asekurowania dziecka gdyby np. w ciągu dnia miało samotną drzemkę w łóżku. Chyba zaryzykuję, tym bardziej, że znalazłam bardzo tanie te poduchy.
Naturalne kosmetyki www.gaj-oliwny.pl: mydło aleppo, czarne mydło savon noir, masło shea, olejek migdałowy, olej nigella i cała reszta dóbr.
enigma (postów: 706) Użytkownik portalu
131 punktów 131 punktów
2011.06.02 10:34
A dlaczego jestes antywozkowa?

Wg mnie wózek czasami jest bardzo i wygodny, i pomocny. Ja mam już całkiem wyrosnięte dziecko (stary chłop, skończył 2 lata) a nadal używamy spacerówki i bardzo to sobie chwalimy.
spodziewaj się niespodziewanego
choroba-na-smierc (postów: 310) Użytkownik portalu
44 punktów
2011.06.03 12:06
Enigmo, jestem zwolenniczką koncepcji, że człowiek jest noszeniakiem ;) A tak poważnie, ze wszystkich książek nt. psychologii rozwojowej i wychowania dziecka wyniosłam swój prywatny wniosek, że dziecko powinno być noszone na rękach jak najdłużej. Nie do podważenia jest fakt, że dziecko potrzebuje przede wszystkim poczucia bezpieczeństwa - a poczucie bezpieczeństwa czerpie nie z jedzenia, nie z własnego pokoiku i różowych ścian, tylko z bliskości.
Nie chcę wózka i nie chcę łóżeczka, po prostu czuję, że niemowlę nie może chcieć nie być blisko mamy - dla mnie to wbrew naturze. Nie znalazłam przykładu żadnego ssaka, który opuszczałby rodzinne gniazdo bądź dzieci zanim zaczną same jeść - może jest taki gatunek, ale nie potrafię sobie uzmysłowić jaki, więc wydaje mi się biologiczną potrzebą i mamy i dziecka, aby większość czasu przebywać w bliskości. Poza tym obserwując dzieci mojej siostry doszłam do wniosku, że pozycja horyzontalna nie jest najlepsza do poznawania świata, nie jest chyba nawet w zgodzie z kręgosłupem i postawą człowieka, która w toku rozwoju dąży przecież do pionizacji. Myślę, że maluchowi najlepiej będzie się spędzało czas na rękach mamy, ponieważ nie odróżnia jeszcze ani siebie od mamy, ani nawet mamy od przyjemności...
Jeśli chodzi o dziecko dwuletnie, to być może nie będzie sobie życzyło noszenia na rękach, bo będzie wolało próbować swoje nogi ;) No cóż, zobaczę jak to będzie w praktyce, bo na moją niekorzyść przemawia jeden fakt - nie wychowałam jeszcze żadnego dziecka, tylko jestem tuż przed porodem pierwszego, a mimo wszystko nie kupujemy wózka i poprosiliśmy rodziców, aby wbrew nam go nie kupili. Ogólnie jestem zwolenniczką nie kupowania dużej ilości rzeczy, tylko kupowania rzeczy najwyższej jakości i używania ich do kilku celów [np. mydła do ciała/twarzy/włosów/prania/sprzątania, glinki do maseczek/mycia zębów/oczyszczania organizmu/kompresów przy chorobie/jako zasypki na pupę dziecka itd., olejku migdałowego do ciała/przygotowania krocza do porodu/smarowania brodawek po porodzie/pielęgnacji dziecka/robienia chusteczek nawilżanych itp.]. Właściwie to odrębny temat, ale taką mam postawę życiową, żeby raczej być, a nie mieć. Liczbę używanych przedmiotów czasem trudno ograniczyć, ale nie widzę powodu, żeby zastawiać swój przedpokój zbędnym pojazdem, którego wiem, że nie będę używać.
Na pewno nie potrzebuję wózka dla własnej wygody [w ogóle myślę, że w chuście wygodniej] - nie muszę nosić zakupów, więc wychodząc z dzieckiem na spacer, będę po prostu szła na spacer, nie martwiąc się niczym innym [choć wiem, że trochę tobołów trzeba ze sobą zabrać] ;)
Przy okazji dodam, że w mojej okolicy mieszka dość dużo Hindusów. Zauważyłam, że oni nie używają nie tylko wózków, ale nawet chust - po prostu noszą dzieci na rękach (nawet dzieci 3,4-letnie). Uważam więc, że wózek nie jest koniecznością. No chyba że dziecko faktycznie nie będzie sobie życzyło przebywania w moich ramionach :)
Naturalne kosmetyki www.gaj-oliwny.pl: mydło aleppo, czarne mydło savon noir, masło shea, olejek migdałowy, olej nigella i cała reszta dóbr.
enigma (postów: 706) Użytkownik portalu
131 punktów 131 punktów
2011.06.04 00:26
Alez ja Cie nie namawiam na zakup wózka;)

Chociaż trudno mi sobie wyobrazić noszenie 3-4 latka na rękach (jak mam podnieśc kawałek mojego wyrośniętego dwulatka, to omal ręce mi nie odpadną - a i kręgosłup daje o sobie znać;)

Wg mnie wózek to dobra rzecz, zwłaszcza jak dziecko już siedzi i może sobie oglądac świat.


A i dla mamy wygoda - bo odciąża kręgosłup no i jest gdzie cały majdan schować (nawet sobie nie wyobrażasz, ile rzeczy dla dziecka trzeba zabierać na spacer;) 
spodziewaj się niespodziewanego
Konto użytkownika zostało zablokowane lub skasowane
choroba-na-smierc (postów: 310) Użytkownik portalu
44 punktów
2011.06.04 12:00
Rathri, myślę podobnie jak Ty, że spacerówka być może będzie konieczna, ale to się okaże w praktyce. Choć w chwili obecnej obserwuję mamy i widzę, że z wózkiem jest problem z wejściem do tramwaju, z wszelkimi schodami... Nie wyobrażam sobie jak miałabym sama wybrać się tak na miasto - dziecko, wózek, majdan w wózku - nie wiem jak to mamy ogarniają ;) A już największy jak ten dwu- czy trzylatek z wózka wychodzi i trzeba zapanować nad jednym i drugim ;)))
Co do kwestii finansowych, to faktycznie ceny są kosmiczne. Choć oczywiście dziadkowie powiedzieli, że bez problemu dają 2,5 tys. na wózek, ale póki co podziękowaliśmy i postanowiliśmy kupić sam fotelik do samochodu, bo myślę, że bez gondoli obejdziemy się na pewno. Za to chusta i nosidełko ergonomiczne będą na pewno [btw gdzie można kupić Tuli w wersji limitowanej???]
Rathri, rodzicielstwo bliskości moim zdaniem nie wyklucza wózka. To zupełnie inna sprawa. Można nosić, ale nie dawać bliskości, można również wozić w wózku i genialnie zaspokajać potrzeby emocjonalne dziecka - tego jestem pewna.
Naturalne kosmetyki www.gaj-oliwny.pl: mydło aleppo, czarne mydło savon noir, masło shea, olejek migdałowy, olej nigella i cała reszta dóbr.
enigma (postów: 706) Użytkownik portalu
131 punktów 131 punktów
2011.06.08 15:47
Ja mam wózek typu "parasolka", taki, który łatwo się składa. Ale to spacerówka, wcześniej miałam "głęboki" wózek (on też dawał się trochę złożyć; tamten wózek miał kilka funkcji, miał gondolę, można go było przerobić też na spacerówkę).
spodziewaj się niespodziewanego
Gruszka, jabłko, a może klepsydra? Sprawdź swój kształt!

Quizy

1001 pytań i odpowiedzi na kazdy temat. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej zajrzyj tutaj.

 

 

Zobacz wszystkie »
Pieluchy wielorazowe podbiły już serca wielu ekomam. O ich zaletach mówi się coraz głośniej i śmielej… W jaki sposób wielorazówki zaskarbiły sobie przychylność rodziców? I dlaczego tradycyjne jednorazówki są zmorą ekologów? Rozwiąż quiz i dowiedz się więcej...
Najlepsze prezenty świąteczne
zrobione własnoręcznie np. techniką decoupage
praktyczne, takie które przydadzą się w domu, a nie będą tylko ozdobą
dobra książka - ma szanse trafić w gust każdego
karta podarunkowa
inne