Każdy rodzic wie, że jego dziecko już od pierwszego dnia życia nabywa język. Ale co w sytuacji, gdy to samo dziecko nabywa...dwa języki? Zjawisko dwujęzyczności dziecięcej wciąż fascynuje wielu badaczy z rożnych dyscyplin, ale ja mam wrażenie, że rodzice (nawet Ci, którzy powinni być najbardziej zainteresowani) nie bardzo garną się do zgłębiania tej niby tajemnej wiedzy...
fot. sxc.hu
Dwujęzyczność (w literaturze fachowej możecie się także spotkać z
terminem „bilingwizm”) jest zjawiskiem, które poddawane było ludzkiej
refleksji już od lat 30. XX wieku. Interesowano się wszelkimi
konsekwencjami, plusami i minusami istnienia „obok siebie” dwóch
systemów językowych. Badacze wszelkiej „maści” – z zakresu
socjologii, psychologii, językoznawstwa czy pedagogiki doszli do wielu
interesujących wniosków, które nie sposób przytoczyć w niniejszym
wywodzie. Jednak ciągle na czasie wydaje się być pytanie – co niesie ze
sobą dwujęzyczność?
Co to jest bilingwizm? Według
Ewy Lipińskiej dwujęzyczność oznacza umiejętność posługiwania się
wszystkimi sprawnościami (mówienie, czytanie, pisanie) w języku
ojczystym i drugim oraz na częstym używaniu obydwu języków w różnych
sytuacjach komunikacyjnych i z różnymi osobami. Lipińska podkreśla
także dynamiczny charakter dwujęzyczności, która jest trwającym w
czasie procesem, ciągle zmieniającym się.
Jak wygląda to w praktyce? Osoba
bilingwalna używa wymiennie dwóch języków. Potrafi w każdym z nich
czytać i pisać, a przede wszystkim płynnie mówić. Jeden z nich jest
kodem prymarnym, czyli pierwszym (ojczystym), drugi ma status systemu
sekundarnego (w literaturze fachowej spotykamy się z pojęciem „języka
drugiego”). Najlepiej widać to na przykładzie dzieci obcokrajowców lub
z rodzin mieszanych (gdzie tylko jedno z rodziców jest polskiego
pochodzenia). Potrafią swobodnie rozmawiać z Polakami, czytać i pisać w
naszym języku, lecz kiedy muszą porozumieć się z rodzicami, to bez
problemu „włączają” umiejętność komunikowania się za pomocą drugiego
kodu językowego. Patrząc na to z boku, łatwo można stwierdzić, że mamy
do czynienia z fantastycznym zjawiskiem – bo jakże inaczej rozumieć
sytuację znajomości przez dziecka języka nie będącego ojczystym?
Czy tak jest w istocie?Do
dwujęzyczności dziecięcej należy podchodzić ostrożnie. I
odpowiedzialnie. Jest to na tyle skomplikowane zjawisko, że trudno
dokonać jego jednoznacznej oceny. Warto podkreślić ze bilingwizm jest
niezwykle zindywidualizowany – to od umiejętności i rozwojowego poziomu
jednostki zależy, jaki będzie kształt i charakter posługiwania się
dwoma językami. Nie w każdym przypadku bowiem jest tak, jak życzą sobie
tego rodzice. A praktyka pokazuje, ze czasami sporo od nich zależy.
Przykłady z życia wzięteDowodem na wyżej postawione tezy niech będzie kilka przykładów z życia wziętych.
Mam nadzieje, że pokażą, iż dwujęzyczność to problem przede wszystkim
jednostkowy i w stosunku do dzieci trudno o daleko idące uogólnienia.Historia chłopca z ArgentynyM.
do Polski przyjechał mając około dwóch lat. Rodzice będący
Argentyńczykami od urodzenia mówili do niego po hiszpańsku. Chłopiec w
wieku 7 lat pojawił się w polskiej szkole – nie mówiąc po polsku
(trochę szkoda, że rodzice nie zadbali o systemową naukę polskiego dla
niego). M. uczył się języka w sposób nieformalny w czasie kontaktów z
rówieśnikami w czasie lekcji szkolnych. Okazało się także, że chłopiec
wykazuje również specyficzne trudności w czytaniu i pisaniu (dysleksja
rozwojowa). Nie trzeba dodawać, jak wielki wpływ miało to na jego
dwujęzyczność, która tak naprawdę była „darem”, kiedy chłopiec ze
swobodą rozmawiał z kolegami, nauczycielami. Znamię „przekleństwa”
pojawiło się w momencie konieczności nauki w języku polskim, zwłaszcza
od momentu rozpoczęcia IV klasy. Obniżona sprawność takich funkcji
poznawczych, jak pamięć i myślenie abstrakcyjne powodowało, ze M. miał
ogromne trudności z przyswajaniem treści edukacyjnych po polsku.
Nawiązując do wcześniejszej myśli – spora pomocą dla małego
Argentyńczyka okazałyby się przemyślane decyzje rodziców, którzy
powinni zająć się przyczynami jego językowych kłopotów, nie tylko
objawami.
Historia brazylijskiego rodzeństwaInnym przykładem dwujęzyczności, który chciałbym
przytoczyć to przypadek brazylijskiego rodzeństwa, które przyjechało do
Polski 5 lat temu. Chłopcy niezwykle szybko przyswoili sobie język
polski, nie mieli trudności w komunikowaniu się z otoczeniem oraz – co
może być swoistym „papierkiem lakmusowym” – wciąż uczą się w szkole
wszystkiego po polsku i na dodatek świetnie sobie radzą! Ciekawa
sytuacja, która dala mi sporo do myślenia nad językowymi możliwościami
chłopców był moment, kiedy chłopcy wrócili po dwutygodniowym pobycie w
Moskwie i znali już trochę rosyjskiego słownictwa.
Co pokazują nam
latynoscy bracia? Operowanie dwoma językami nie jest problemem, kiedy
są solidne ku temu podstawy rozwojowe. Mali Brazylijczycy posiadają je
i w ich przypadku bilingwizm okazuje się przyszłościowym kapitałem.
Mieszane małżeństwaMałżeństwa
Polaków z obcokrajowcami nie są już u nas niczym dziwnym. Kiedy pojawia
się dziecko, rodzice stają przed dylematem – w jakim języku wychowywać
potomka? Mały H., syn Polaka i wychowanej w USA Tajwanki, pokazuje, że
bilingwizm nie musi być niczym krzywdzącym dla dziecka, a wręcz
przeciwnie – może stać się dla niego prawdziwym darem. H. płynnie mówi
po angielsku (tylko z mamą!) i po polsku (tylko z tatą!). Rodzice
bowiem tuż po jego narodzinach zdecydowali, że będą konsekwentnie
stosowali
tzw. strategię osoby, czyli jedna osoba – jeden język.
Chłopiec dzięki temu potrafi łączyć konkretny język z konkretną osoba, a rodzice dodatkowo dbają o jego prawidłowy rozwój językowy (tata z godną szacunku wytrwałością pracuje z synem nad polskim).
Podsumowując
– jak możemy patrzeć na dwujęzyczność? Przede wszystkim indywidualnie.
Pamiętajmy, że wciąż mamy do czynienia z człowiekiem o określonych
możliwościach. Błędem jest wygłaszanie jednoznacznych sądów na temat
zjawiska, które tak mocno działa na jednostkę. Istnienie w dwóch
rzeczywistościach językowych nie jest niczym łatwym, ale nie jest
również czymś nieosiągalnym. Wymaga pracy oraz konsekwencji (głównie
rodzicielskiej). Bilingwizm może stać się czymś niezwykle wartościowym
– trzeba tylko o to powalczyć, często przez większą cześć życia
rodziców.
Drogi Rodzicu! Jeśli Twoje dziecko jest potencjalnie dwujęzyczne...pamiętaj!
- Języki (języki) to narzędzie i klucz do świata. Zadbaj o to, żeby dziecko miało pełne umiejętności chociaż w jednym z nich.
- Zastanów się wraz z małżonkiem obcokrajowcem, w którym języku wychowywać dziecko – najlepiej w dwóch, ale bądźcie w tym konsekwentni.
- Pamiętaj, że język niesie z sobą kulturę. Dziecko musi zbudować swoją tożsamość w oparciu o język (języki).