Poród to wyjątkowe wydarzenie,
Było to dla mnie ogromne cierpienie.
W tej chwili razem byliśmy,
Tak jak wcześniej to postanowiliśmy.
Poród 11 godzin trwał,
Wydawało mi się jakby czas wtedy w miejscu stał.
11 godzin w bardzo męczących i regularnych skurczach, w bólu i cierpieniu,
Ohhh pamiętam o moim zmęczeniu.
Mąż trzymał mnie cały czas za rękę,
Widział mą wielogodzinną mękę.
Oczywiście na porodówce mnie położono,
I KTG podłączono.
Ból był tak silny- nie do opisania,
,że miałam już niekiedy chwile zawahania.
Ale wtedy uśmiech ukochanego,
To jak dodanie poweru niezwykłego.
Mąż mi otuchy dodawał,
Przez ten cały czas się ze mną nie rozstawał.
Nie mogłam uleżeć, wstawałam, siadałam,
A niekiedy to nawet kucałam.
Z każdym nadchodzącym skurczem zwymiotować musiałam,
Po prostu bardzo dużo cierpiałam.
Skurcze mnie wykańczały, majaczyłam,
Bardzo wyczerpaną się wtedy czułam.
Jednak później na widok położnej siły nagle odzyskałam.
I za siebie się twardo zabrałam.
Nagle odeszły mi wody,
Ohhh mąż mi podał wtedy kubek wody.
Pamiętam jak przez mgłę – to co się później działo.
Ale jakby tego jeszcze było mało,
Krzyczałam i piszczałam,
A co najciekawsze rękę mężowi zadrapałam.
Jednak mąż mnie uspokajał i głowę mi podtrzymywał
Powtarzał mi żebym oddychała – ukochaną mnie nazywał.
Dodawał mi sił głównie pomiędzy skurczami,
Które jakby chciały mi rozerwać brzuch – które trwały minutami.
Po kilku minutach położna nam oznajmiła,
Że czas już przeć i wtedy wzmożona energia się pojawiła.
Żeby nasze dziecko przyszło na świat całe i zdrowe – o tym tylko myślałam,
Mąż mi później powiedział, że wtedy to jak duże dziecko się uśmiechałam.
Oczy zamknięte miałam i nagle kogoś na brzuchu poczułam,
I spełnioną kobieta i żoną się wtedy poczułam.
Córeczka była taka śliczna i bezbronna, płakała,
Najważniejszą istotą w życiu się dla nas stała.
Patrzyliśmy na Nią z mężem jak zaczarowani,
Ciężko jest to opisać słowami.
Z wielkim wysiłkiem córeczka oczka otworzyła,
I po raz pierwszy na nas na swoich rodziców popatrzyła.
Z uśmiechem ogromnym na świecie ją powitaliśmy,
Spełnionymi rodzicami się poczuliśmy.
Trzymałam Ją delikatnie, coś do Niej szeptałam,
To że Ją kocham wciąż powtarzałam.
A mąż….. hm , Jego łzy wszystko mówiły,
Uczucia w tak twardym facecie się ujawniły.
Po chwili mąż przeciął pępowinę,
Ohhh ale wtedy to dopiero miał minę.
Potem synek do mierzenia i ważenia został zabrany
I czyściutki i już w rożek ubrany,
Razem z mężem na kruszynkę czekaliśmy,
Ohh wtedy to się jeszcze bardziej zżyliśmy.
Każdy jej gest, ruch skrzywiona mina,
Takich chwil się nie zapomina.
Byliśmy szczęśliwi, że wszystko poszło tak jak tego chcieliśmy,
Już całkiem się uspokoiliśmy.
Tacy dumni byliśmy,
A co najważniejsze, że razem to przeszliśmy.
Mieliśmy już wszystko, staliśmy się pełną i kochającą rodziną,
Z uśmiechniętą ja ogromny księżyc miną.
To jest nasz wspólny cud,
Córeczka jest słodziutka jak miód.