emaran
(postów: 45)
Użytkownik portalu
2010.11.12 08:37
Przez całą ciążę chodziłam do państwowej przychodni, więc nie wydawałam nic. Dużo osób się mnie pytało, czy mam już położną. Odpowiadałam,ze nie i nie zamierzam mieć. Patrzyli na mnie,jak na zwyrodnialca. Chciałam najpierw rodzić w szpitalu najbliżej mojego miejsca zamieszkania, ale okazało się, że tam szkoła rodzenia kosztuje 350zł (a chciałam chodzić na szkołę przy szpitalu, w którym będę rodzić). Trafiłam więc do darmowej szkoły rodzenia przy innej placówce. Na pierwszym spotkaniu 8 na 10 par od razu zadeklarowało,ze będzie mieć swoją położną i wykupioną salę 1-osobową do porodu. Ja powiedziałam,ze sali nie wykupuję i położnej też nie biorę. Wierzyłam, że jak już przyjdzie ten moment i znajdę się w szpitalu, to ktoś na pewno mną się zajmie. W 8 miesiącu trafiłam na patologię do tego szpitala. Leżałam ponad miesiąc, więc poznałam wiele przyszłych mamuś. Większość z nich miało lekarzy prowadzących własnie z tego szpitala. Co było bardzo widoczne podczas obchodów i w ciągu dnia, bo ci lekarze często przychodzili i pytali się o samopoczucie swoich pacjentek. Ja mimo,że bez lekarza,wcale nie czułam się gorsza. Nikt mi też nie dał odczuć, że skoro nikomu nie płacę, to dostanę gorszą opiekę. Rodziłam również w tym szpitalu, poród był bardzo szybki i prawie bezbolesny. Na izbę przyjęć trafiłam z 8cm, więc to cud, że zdążylismy z mężem dojechać:). Przyjechaliśmy rano,akurat jak nocna zmiana kończyła pracę. Byłam przekonana,ze kazdemu będzie się spieszyć do domu. Nic z tych rzeczy, poród przebiegł bardzo dobrze. Połozne były bardzo miłe, akurat trafiłam na położną, która prowadziła szkolę rodzenia. Lekarka również była bardzo kompetentna. Dodam,że rodziłam w sali jednoosobowej nie płacąc za nią, po prostu wszystkie miejsca w wieloosobowej były zajęte w tym czasie.
Posumowując, nie płaciłam za żadną położną, nie miałam lekarza w tym szpitalu, a wszystko udało się świetnie.Zaoszczędziłam duzo pieniędzy, które mogłam wydać na rzeczy dla dziecka. Przy następnej ciąży również będę robić to samo. Opłacenie kogoś nie daje mi stuprocentowej gwaracji, że wszystko będzie ok. Na patologii poznałam dziewczynę, która od samego początku chodziła prywatnie do lekarza ze szpitala. Podczas porodu lekarza tego i tak nie było, bo akurat robił cesarskie cięcie, a inny lekarz późno podjął decyzję o vacuum i maleństwo urodziło się z 7, czy 8 pkt. Takich przypadków jest pewnie o wiele więcej.
Lekarz, jeśli robi coś z pasją, to zrobi to naprawdę dobrze, nawet jeśli mu się nie płaci.