Anna Komorowska: Na 
naturalnym placu zabaw dzieci same tworzą przestrzeń do zabawy. Wszystkie elementy mogą być wielokrotnie wykorzystywane i to na różne sposoby. Patyk połączony z kawałkiem sznurka staje się łukiem, wędką lub podstawą do tipi. Naturalna nawierzchnia umożliwia zabawę w budowanie, kopanie tuneli, tworzenie kanałów. Trawiasty pagórek pozwala na turlikanie, wspinaczkę, zjazd na sankach. Luźne elementy, takie jak patyki, sznurki, w połączeniu z przyniesionym z domu kocem, mogą stać się materiałem do budowy szałasów czy schronów. 
Taki plac zabaw to różnorodna roślinność, naturalne nawierzchnie (piasek, ziemia, kora, żwirek), 
woda, luźne elementy – 
gałęzie, 
szyszki, 
kamyczki, ciekawie ukształtowany teren.
EKORODZICE.PL: Naturalne place zabaw to prawdziwe szaleństwo dla wszystkich zmysłów?A.K.: W przeciwieństwie do typowych, kolorowych placów zabaw, które oddziałują głównie na zmysł wzroku, naturalny plac zabaw 
działa na wszystkie zmysły. Naturalna nawierzchnia – trawa, piasek, ziemia, kora, rośliny o różnorodnym ulistnieniu (liście duże i małe, gładkie i chropowate, o wyraźnym unerwieniu, pokryte meszkiem) pobudzają zmysł dotyku. Przy odpowiednio dobranej roślinności nie musimy się obawiać, że dziecko zje jakiś ciekawie wyglądający owoc. Co więcej, drzewa i krzewy o ciekawych owocach przyciągają ptaki i owady, które wydają różne dźwięki. 
EKORODZICE.PL: „Ścieżka bosych stóp” –  co to takiego?A.K.: Jest to ścieżka wyłożona różnymi naturalnymi materiałami. Mogą się tam znaleźć liście, szyszki, kasztany, kamyki, piasek, ziemia, trawa, igły z drzew iglastych, gałązki itd. Spacer gołymi stopami jest pewnego rodzajem testem na wytrzymałość (drzewa iglaste szczególnie nie są życzliwe gołym stopom), może też być przedmiotem zabawy, kiedy przechodzimy z zawiązanymi oczami i musimy odgadnąć, czego dotykamy w danym momencie. No i jak każdy spacer boso – pobudza krążenie i pozwala na bliższy kontakt z naturą. Być może zachęci dzieci do głębszego poznania zjawisk zachodzących w przyrodzie. 
    
 
      
			fot. pracownia k.