Ekorodzice

zeberka (postów: 166) Użytkownik portalu
41 punktów
2010.06.16 13:09
Cześć dziewczyny, postanowiłam ten wątek zacząć, bo dostałam kilka prywatnych wiadomości z pytaniami odnośnie porodu: jak było?, czego się spodziewać? czy po boli bardziej? itp. Pewnie każda przyszła mama ma obawy z ciążą, porodem, ale i z tym co będzie po czyli połogiem. Tworzę te wątek, aby wszystkie mamuśki mogły opisać swoje przeżycia po porodzie! Zaczynam od siebie: Jak dla mnie koszmar- Piersi bolały mnie jak nigdy, myślałam, że eksplodują, bałam się sikać, bo nie wierzyłam w wytrzymałość szwów... w ogóle siadać też się bałam. Nawet śmiech wydawał mi się groźny ;d Później zaczęłam obficie krwawić- wtedy myślałam, że tak na prawdę miałam bliźniaki i drugie dziecko ze mnie wychodzi martwe... Ogólnie czułam się jak zbity pies. Nie piszę tego, żeby was wystraszyć, czy zniechęcić, bo nie wyobrażam sobie życia bez Cyprianka- bo to najwspanialsza rzecz, jaka mnie w życiu spotkała, ale żebyście się przygotowały, że coś takiego jak połóg jest i trzeba to przejść! Dodam, że urodziłam naturalnie, nie wiem jak wygląda sprawa po cesarce, lub porodzie kleszczowym, może któraś z was rodziła w ten sposób?
wielodzietna (postów: 332) Użytkownik portalu
310 punktów 310 punktów 310 punktów 310 punktów
2010.06.17 16:39
Ja miałam cesarkę, więc nie wiem czy pomogę...
Ogólnie jak znieczulenie zejdzie to miałam migrenę, wymiotowałam i bolało w koło rany - objawy jak po operacji. Jestem bardzo wrażliwa na chemie.. wiec byłam ogólnie osłabiona jak po grypie żolądkowej i najgorsze ganiali ze mną żebym zaczęła chodzić, jak miałam ochotę spać!

hkama (postów: 197) Użytkownik portalu
52 punktów
2010.06.17 21:33
Dwa porody, pierwszy trauma o której długo nie mogłam zapomnieć. Ból przy każdym duży, ale poród boli nie ma co ukrywać i każda z nas jest tego świadoma. Czym różniły się porody?

Pierwszy poród, szpital wybrany wcześniej, kierowaliśmy się tym, że zajął jedno z czołowych miejsc w akcji "Rodzić po ludzku", po oględzinach wydawał się być tym miejscem, gdzie godnie zostanie potraktowana rodząca i poród będzie faktycznie ludzki. Guzik prawda, trafiliśmy an znudzone życiem i pracom położne, w efekcie urodziłabym w łazience, potraktowano mnie jak krowę rodzącą. Standardowo podano kroplówkę, wygolono, nacięto, podano oksytocynę, nie informowano nas o przebiegu porodu itp. Po porodzie pomoc ze strony położnych zerowa, jak zapytałam o karmienie piersią wskazano mi tablicę gdzie było to pokazane, zainteresowanie matką i dzieckiem zerowe. Dziecko zabierane na badania bez rodzica, na obchodzie ginekolog i cała grupa studentów bez pytania czy rodząca się na to zgadza itp. itd. Mogłabym jeszcze długo to wyliczać, słowem źle trafiłam i ponad trzy lata potrzebowałam aby o tym choć troszkę zapomnieć.

Drugi poród, podobnie jak przy poprzednim późno stawiliśmy się na porodówce. Porodówka po oględzinach, zapowiedziałam, że jak będą chcieli mnie odesłać do miejsca gdzie rodziłam kilka lat wcześniej to pojadę urodzić w domu, nie odesłali, pomimo braku czołowych miejsc wśród porodówek udało mi się urodzić godnie i po ludzku. Poród siłami natury, podobnie jak wcześniejszy bez znieczulenia, położne robiły wszystko by ochronić krocze, mówiły jak oddychać, jak kołysać biodrami, jak przeć. Młod się zaklinowało na starych szwach  najprawdopodobniej w efekcie położna położyła mi sie trzykrotnie na brzuch, aby pomóc i pomogła. Lekarz w ostateczności podał oksytocynę i dawkował ją bardzo ostrożnie, podał, jak widział, że nie daje już rady jak młode się zaklinowało, nie było to rutynowe działanie. Na łóżku porodowym  nie musiałam leżeć plackiem jak przy poprzednim porodzie, siadałam na skraju, kucałam, pozwalano mi na najbardziej dogodne pozycje dla mnie. Poród pomimo towarzyszącego mu bólu wspominam bardzo dobrze. Opieka po porodzie super. Któreś dziecko zaczynało płakać od razu była położna, położne dopytywały się matkom czy czegoś im nie potrzeba,  przy pierwszym porodzie o wszystko było trzeba się prosić itp. Lekarze, położne dbali o intymność matki i dziecka i byli tacy normalni, gdyby nie typowy układ szpitalny i białe fartuchy byłoby prawie jak w domu :)

Wspomnienia połogowe.

Po pierwszym straszne, jakby walec po mnie przejechał. Mało tego w dzień wyjścia ze szpitala ogledziny gości, których nie chciałam. Ja wymęczona, pociachana, obolała, drące się dziecko, cały czas wiszące przy cycu i konieczność udawania, że wszystko jest dobrze. Długo dochodziłam do siebie, długo oswajaliśmy się z maluchem i on z nami. Okazało się, że syn jest alergikiem, efekt kolki, ulewanie, 24-godzinne wiszenie przy piersi, ja wmawiająca sobie, że to moja wina itp. Była też chyba lekka depresja poporodowa po tym "uroczym" porodzie.

Po drugim, od razu jeszcze w szpitalu pozwolono mi wziąć prysznic, po pierwszym nie było o tym mowy. Spłukałam cały trud porodu z siebie :) i już było lepiej. Dokładnie mnie wyczyszczono, dzięki czemu uniknęłam uroków infekcji jak po pierwszym. Dzięki temu, że mnie nie nacięto, choć szwy jeszcze mam bo delikatnie pękłam mogłam praktycznie od razu normalnie funkcjonować. Nie było od razu najazdu gości, bo tym razem nie mąż dał to wyraźnie do zrozumienia innym. Dzięki praktyce w karmieniu, alergii itp. zdobytej przy starszaku teraz jestem bogatsza w doświadczenia jak karmić, jak zachowuje się dziecko gdy np. ma kolki, co może uczulać, dlaczego kupa jest zielona itp. Przy pierwszym dziecku byłam głupia i z racji tego, że ja taka zosia samosia to wstydziłam się przyznać, że potrzebuję pomocy, teraz mówię o tym otwarcie i dzięki temu dużo łatwiej mi się funkcjonuje.

Wnioski :)

Dla mnie najważniejsza jest obsługa przy porodzie, jeśli personel szanuje rodzącą i chce jej pomóc jestem przekonana, że poród może być ludzki i godny, nawet jeśli boli, jest trudny itp.

Obsługi dziecka każda z nas musi się nauczyć sama, każde dziecko jest inne i zawsze należy kierować się na pierwszym miejscu intuicją, niekiedy dobre rady faktycznie są dobre i warto z nich skorzystać.

Nie wstydźmy się prosić o pomoc, mamy prawo być zmęczone, znużone, nie lubić macierzyństwa, bo nas w jakimś momencie zdołuje, to normalne, ale jeśli poprosimy o pomoc to będzie nam łatwiej przebrnąć przez te trudne chwile.

Dziecko ma prawo płakać, matek idealnych nie ma, każda matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej, jeśli robi coś źle to nie robi tego celowo, po prostu człowiek uczy się na własnych błędach.

A za kilka lat usłyszycie, " mamusiu kocham Ciebie najbardziej na  świecie... "  i zachce się Wam kolejnego cudu narodzin.

PS. Ekshibicjonistką nie jestem, po prostu za mało się o mówi o porodach, połogach itp.  jak to już któraś z Was napisała :)
Ostatnia zmiana: 2010.06.17 21:35
enigma (postów: 706) Użytkownik portalu
131 punktów 131 punktów
2010.06.17 23:41
ja mialam cesarke
wiedzialam, ze bede miec cc, z tym ze dziecko sie pospieszylo i trzeba bylo ciąć na cito

wspominam to dobrze, mialam znieczulenie zewnatrzoponowe /tak to sie chyba nazywa?/ tak ze rozmawialam z lekarzem podczas cesarki
opieka pielęgniarska byla doskonala
pilegniarka, ktora sie mna opiekowala, nie pozwalala sie mi ruszac przez ok 6 godzin /podobno jak sie wczesniej wstaje, siada, porusza, to moga pojawic sie silne bole glowy/

u mnie rana sie dobrze goila, nastepnego dnia po cc juz nie chcialam zastrzyka p/bolowego, bo mnie nie bolalo
mialam cc w nocy, tego samego dnia po poludniu juz sama poszlam sie wykapac

bylam w szpitalu 6 dni, jeszcze przed wypisem zdjeto mi szwy

rana mnie w zasadzie nie bolala, czasami jak zbyt serdecznie sie rozesmialam, to ciągnęly mnie szwy


jak juz wspomnialam - pielegniarki byly ok
polozne - do d****, nic sie im nie chcialo, nie za bardzo pomagaly przy dziecku

spodziewaj się niespodziewanego
wielodzietna (postów: 332) Użytkownik portalu
310 punktów 310 punktów 310 punktów 310 punktów
2010.09.08 13:24
"Dla mnie najważniejsza jest obsługa przy porodzie, jeśli personel szanuje rodzącą i chce jej pomóc jestem przekonana, że poród może być ludzki i godny, nawet jeśli boli, jest trudny itp. "

NIC DODAĆ NIC UJĄĆ!




moskala22 (postów: 12) Użytkownik portalu
40 punktów
2011.03.26 12:25
Ja jestem tą szczęściarą, która miło wspomina poród oraz połóg. Od 16 marca 2009 r. lezałam na patologii. Od 17 marca podawano mi oksytocyne i 18 marca o 23.30 skurcze miałam już co 5 minut i zostałam przyjęta na porodówkę. Zdążyłam wysłać smsa do męża i mamy: "idę rodzić" i zaczęło się :-) Po 4,5-godzinnym oczekiwaniu na pełne rozwarcie, miałam dość. Wcześniej dostałam znieczulenie, które "nie wiadomo czy zadziała". W końcu pani położna zaczęła grac w pasjansa i stwierdziła, że jak uda jej się go ułożyć, to urodzę przed godziną 5 rano. I co? Położna ułożyła pasjansa, a ja urodziłam  o godzinie 4.50. Nie obyło się bez niespodzianek, od położnej usłyszałam: "I gdzie Pani ma tę dziewczynkę?" Zamiast dziewczynki, na świecie pojawił się chłopczyk. No i niestety okazało się że Kubuś złapał zapalenie płuc. Trafił na intensywną terapię, a ja sama zostałam zawieziona na salę. Ryczałam, bo było mi smutno że jestem sama. Na szczęście pielegniarki mnie pocieszały, a pani pediatra uspokoiła, gdy powiedziała że to nic poważnego. Będzie tylko trzeba zostać w szpitalu 10 dni, bo synek będzie dostawał antybiotyk. O 8.30 codziennie był obchód, oględziny krocza, sprawdzanie piersi i krótki wywiad. Jedzenie koszmarne, ale dzięki temu po w sumie 14 dniach pobytu w szpitalu i po porodzie byłam lżejsza o 14 kg. Nie miałam bolesnych, ani poranionych piersi, bo mały załapał od razu jak się ssie. W sumie bolało mnie tylko krocze. Najbardziej uciążliwe jednak chyba były odwiedziny - leżałyśmy na sali w trójkę i gdy o jednej porze przyszli goście do nas wszystkich, to było to męczące. W końcu jednak wyszłam ze szpitala, w domu synek wisiał na piersi prawie non stop, ale nie płakał w ogóle, więc byłam szczęśliwa. Nie wysypiałam się, ale nie narzekałam. 4 tygodnie po porodzie skończyło się krwawienie, wszystko sie zagoiło i mogłam zając się już tylko moim synkiem i cieszyć się macierzyństwem i małżeństwem.
Gruszka, jabłko, a może klepsydra? Sprawdź swój kształt!

Quizy

1001 pytań i odpowiedzi na kazdy temat. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej zajrzyj tutaj.

 

 

Zobacz wszystkie »
Pieluchy wielorazowe podbiły już serca wielu ekomam. O ich zaletach mówi się coraz głośniej i śmielej… W jaki sposób wielorazówki zaskarbiły sobie przychylność rodziców? I dlaczego tradycyjne jednorazówki są zmorą ekologów? Rozwiąż quiz i dowiedz się więcej...
Najlepsze prezenty świąteczne
zrobione własnoręcznie np. techniką decoupage
praktyczne, takie które przydadzą się w domu, a nie będą tylko ozdobą
dobra książka - ma szanse trafić w gust każdego
karta podarunkowa
inne