2011.06.14 08:06
Teraz poprawiło się trochę, ale doraźnie pomogły: szybki spacer na świeżym powietrzu wokół urzędu, szybko wypite pół litra zimnej wody i już wolniej kolejny litr (wyszłam z założenia, że może uda się zwiększyć objętość krwi i zmusić ją do krążenia), bezkarne solenie pomidorów spożywanych do drugiego śniadania (sól miała mi pomóc zatrzymać wodę w organiźmie) i herbata zielona z guaraną (doszłam do wniosku że nie wypada mi w pracy wyskoczyć z fajką do yerby, tym bardziej, że i tak patrzą na mnie jak na ufo jak wyciągam swój półlitrowy kubek i otwieram czarną herbatę w puszcze po herbatce dla matek karmiących, co ma swoje uzasadnienie bo wychodzę wcześniej korzystając z przerwy dla karmiących ;), ale budzi wstręt - nikt ode mnie nie chce tej czarnej herbaty ;))
Nie wiem co pomogło ostatecznie, ale mogę już pracować na siedząco, choć jak wstanę to wchodzę na wiatraki, drzwi i kolegów. Zupełnie jakby mi błędnik uszkodziło.
Ostatnia zmiana: 2011.06.14 08:07