Franco Moschino - jeden z najznakomitszych kreatorów mody, nie brał swej sztuki tak śmiertelnie poważnie, jak inni projektanci. Organizowane przez niego pokazy zamieniały się czasami w happeningi z udziałem publiczności.
Moschino uczył się fachu od najlepszych. Urodzony we Włoszech w 1950 r. Pracował początkowo jako ilustrator dla Versace i Armani.
Wymyślał najbardziej zwariowane slogany, takie jak "Moda szkodzi zdrowiu".
Wyśmiewał się z tzw. "fashion victims" i wszelkich form ślepego podporządkowywania się modzie. Pozwalał sobie np. na wizualne żarty w rodzaju kołnierza z potrójnym rzędem pereł zestawionym z naszyjnikiem z croissantów i rollexów, lub też mieszanie drogich futer z plastikowymi dodatkami.
Ubierał swoich modeli w ubrania jak w komiksach Disney'a. W latach 90. kontynuował parodiowanie ostentacyjnego konsumeryzmu odbiorców. Stworzył całą kolekcję odzieży, na której było wielkimi literami umieszczone prześmiewcze logo, np. złoty, duży napis "kosztowna kurtka".
W dziwactwach Moschino tkwiła jednak metoda, błysk geniuszu. Pod jego wpływem, konfekcja przemieniała się w sztukę. I to w sztukę kontynuującą styl pop artu, którego protagonistami byli Andy Warhol i Roy Lichtenstein. Jego kolekcje spotykały się z ogromnym aplauzem, choć balansował on na cienkiej granicy między żartem i drwiną. Stworzył gigantyczne imperium, produkujące odzież szalenie elegancką, odzież typu pret-a-porte, bieliznę, perfumy i inne. A wszystko to pod hasłami wyśmiewającymi modę.