|
użytkownik portalu
|
|
Dziś wstałam o 6.30, gdy Mała jeszcze spała i to o dziwo w swoim łóżeczku, i zaczęło się gotowanie. Najpierw wstawiłam kurczaka z jarzynką na pasztet drobiowy, ziemniaki z marchewką na sałatkę warzywną i jaja. Szkoda tylko, że nie chciało mi się zrobić domowego majonezu. L
Między czasie porządki. Nawet udało mi się zagonić do pomocy męża. Pomył mi podłogi w domu i nawet na korytarzu.
Właśnie wyjęłam z piekarnika pasztet, kiełbasa biała ugotowana i dodana do żurku. Sos tatarski też gotowy.
Zostało jeszcze zrobić koreczki, ale to jutro z rana. Dziś tylko zajmę się jeszcze faszerowaniem jajek i to będzie chyba wszystko.
Jeśli chodzi o święconkę, to całkowicie zdaliśmy się na teściową. Widziałam, że wróciła już z poświęconym koszyczkiem.
Żeby nie być gołosłownym zamieszczam kilka finałowych fotek z tego pracowitego dnia.
Mała dziś dosyć grzeczna i nie przeszkadzała mocno. Nawet katar jakby mniejszy.
(Zdjęcia na razie w moim Albumie Moje Kulinaria)