Ekorodzice

Jestem z wami od:2013.09.27 23:22
Mema
Ostatnie logowanie: 2014.07.15 00:10
Liczba postów: 27
Moje ulubione: 0

użytkownik portalu

40 punktów
Dodaj do ulubionych »
Wyślij wiadomość Wyślij wiadomość

Inne notki »   Wszystkie blogi »

Dlaczego dzieci nie chcą się uczyć?

09.10.2013
Dla mnie to jest fenomen, że małe dziecko od pierwszych dni ma ogromną chęć do nauki, zaczyna się od machania rączkami, dotykania, pierwsze próby chwytania, potem siadanie, raczkowanie chodzenie itd.... Wszystko z niesamowitym uporem i bez zrażania się niepowodzeniami. To samo dziecko trafia do szkoły i czar pryska. Jak ręką odjął znika siła, która pchała je do poznawania dosłownie wszystkiego, co go otacza. 

Czy zawsze? Okazuje się, że nie. 

Potrzebne jest indywidualne podejście i wcale nie musi oznaczać: specjalne traktowanie. Wystarczy poświęcić więcej czasu temu, które potrzebuje, a temu, które się nudzi, dać dodatkowe, trudniejsze zadania.
 
Maria Montessori zwróciła uwagę na fazy wrażliwe u dziecka. To są szczególne momenty, kiedy dziecko jest wyjątkowo chętne i chłonne, żeby uczyć się danej rzeczy. Jeśli przegapimy ten moment, nauka potem jest dużo trudniejsza i jest dla dziecka wysiłkiem. Jest nienaturalna. Najprostszy przykład jest z pisaniem i czytaniem. Faza wrażliwa przychodzi w wieku ok 4-4,5 lat i dziecko potrzebuje kilku miesiecy, żeby opanować tę umiejętność, jest to dla niego tak naturalne, że kiedyś zapytany 4 latek-wychowanek Marii, kto go nauczył czytać, powiedział, że "nikt, sam się nauczył". A co robi nasz system? Uczy dzieci w wieku 6 lat, dla niektórych jest to istna katorga i naprawdę duży wysiłek. I mamy system, który coraz więcej dyskutuje nt. dzieci z trudnościami w uczeniu się i robi wszystko, żeby było ich wiecej. 

Zachęcam do obserwacji swoich dzieci. Jeśli półtoraroczne dziecko, chce zamiatać, bo mu się coś wysypało, to pozwólmy mu. To oznaki fazy porzadkowej, która wraca co jakiś czas, ale jeśli nie będziemy tego wspierać, to nie liczmy na to, że 6 latek chętnie będzie po sobie sprzątał i będzie miał w sobie naturalne poczucie odpowiedzialności. 
Dodaj komentarz
Komentarzy: 9
{opis}
12.10.2013 15:13 - Mema
To jest wybór każdego z nas, czego sami uczymy nasze dzieci. Czytanie i pisanie, to był przykład moim zdaniem błędu systemu. Idąc dalej, dziecko, które zostanie przez rodziców nauczone, w pierwszej klasie będzie się nudzić i koło się zamyka, bo nauczyciel nie będzie wiedział co z nim robić. Moim zamierzeniem było zwrócenie uwagi na FAZY WRAŻLIWE i na brak indywidualnego podejścia w szkołach, co mocno zniechęca dzieci do nauki i poznawania świata, czyli tego, co naprawdę kochają. Wspieranie rozwoju w odpowiednim momencie dzieci uskrzydla i daje energię do dalszego zdobywania wiedzy.
{opis}
12.10.2013 00:28 - enigma
Nie no, błagam! Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie będzie uczyć dwulatka całek i różniczek:/ Ale pokazywać literki można chyba bez skończenia odpowiednich studiów:/ Uczyć liczyć piny w duplo czy lego też można. Teraz jest takie mnóstwo zabawek edukacyjnych i wszelakich pomocy naukowych, że wystarczy trochę chęci i można samemu naprawdę wiele nauczyć swoje dziecko.
{opis}
10.10.2013 10:30 - Mema
Miraga, masz duuuzo racji! Czesto rodzice sami zaczynaja i tylko robia metlik dziecku. Najprostszy przyklad. dziecko nei uczy sie alabetu a, be, ce, de... bo utrudnia mu to slyszenie pojedynczych literek w wyrazie, tylko a, b(y), c(y)... a co slysze u dwulatkow? wlasnie be, ce de... nie ma to nic wspolnego z nauka pisania i czytania. Momentem, kiedy dziecko jest gotowe na nauke jest gdy zaczyna rozpoznawac (nie zapamietywac!), ze mama jest na literke m, czyli zaczyna samo slyszec poszczegolne litery. O tym tez rodzice nie wiedza i zaczynaja za wczesnie, bo dziecko zaczyna sie interesowac literkami. Samo zainteresowanie nie jest powodem do zaczecia procesu, bo moze zdemotywowac dziecko. Nie ma nic gorszego niz proba nauki dziecka, ktore psychomotorycznie nie ma takich mozliwosci. Po prostu mu nie wychodzi, traci pewnosc siebie i wiare w swoje umiejetnosci.
{opis}
10.10.2013 10:17 - miraga_
Ja nie rozumiem dlaczego w przedszkolach nie uczą dzieci czytać. Na pewno lepiej, by robił to ktoś wyszkolony do tego niż sama mama, bo nie zawsze jest to takie łatwe.
{opis}
10.10.2013 10:05 - Mema
Oczywiscie, ze moge sama uczyc dziecko pisac, tylko ze: 1. Badania pokazuja, ze najlatwiej wiedza przyswaja sie do poludnia, wtedy mamy najwyzszy potencjal i szkoda go marnowac. Moge robic rozne rzeczy w domu, jak dziecko wraca z przedszkola, tylko jak siedzi tam do 17-18 i musi wstac o 7, zebym na 9 zdazyla do pracy, to akurat tego czasu wystarcza na wykapanie, kolacje, przytulanie i bajke. 2. Dlaczego dziecko ma nie wykorzystywac produktywnie czasu w przedszkolu, nie robic tego, czego wlasnie potrzebuje, a robic to czego potrzebuje program nauczania? To powoduje, ze ta potrzeba slabnie, jesli nie podchwycimy tematu. 3. jeszcze przedszkole to pikus, ale jak dziecko idzie do szkoly i  wraca zmeczone z zadaniem domowym, to kiedy mam wogole miec sposobnosc, zeby zaobserwowac, jakie ma potrzeby? Jest tak wcisniete w system, ze sam sie gubi. Uwazam, ze skoro mamy jakis system nauczania, na ktory ida ogromne pieniadze, to powinniesmy miec zaufanie, ze nasze dzieci sa w dobrych rekach, nie mowie wspanialych, ale przynjamniej dobrych. Poki co mnie system zalamuje. Zreszta coraz wiecej ludzi decyduje sie na prywatne, dobre szkoly lub domowe nauczanie, gdzie glowny nacisk jest na indywidualne podejscie.
{opis}
10.10.2013 09:50 - HAART
"Fenomen- już o tym pisałam- moje dziecko po odjęczanej pracy domowej i spakowaniu tornistra biegnie bawić się w szkołę i kaligrafuje kolejne literki." Cudowne :)
{opis}
10.10.2013 09:49 - HAART
Zgadzam się z enigmą. Mogę sama, w wieku 4-4,5 roku uczyc dziecko czytać (jesli bedzie miał na to ochote) :)
{opis}
10.10.2013 09:48 - inzynierka
Masz rację. Doświadczam tego na co dzień. Jeśli nie pozwolisz roczniakowi próbować karmić się samodzielnie serkiem, to nie dziw się, że rok później będzie do Ciebie przybiegać, z prośbą o nakarmienie. Jeśli nie pozwolisz ciąć gazet i nitek 4 latce to nie dziw się, że potem będzie jęczeć przy zadaniu wycinanek w szkole. Jeśli nie pozwolisz 5 latce zrobić samodzielnie kanapki to nie dziw się, że potem będzie Cię prosić o obranie mandarynki. Jeśli nie pozwolisz sześciolatce pójść po bułki do sklepu to nie dziw się później, że będzie Cię nękać o podwiezienie do koleżanki w sąsiednim bloku. Pewnie, że serce staje jak masz pozwolić na kolejną samodzielność, ale po sto kroć lepiej jeśli dzieje się to z inicjatywy dziecka. Fenomen- już o tym pisałam- moje dziecko po odjęczanej pracy domowej i spakowaniu tornistra biegnie bawić się w szkołę i kaligrafuje kolejne literki.
{opis}
10.10.2013 01:11 - enigma
No ale kto zabrania rodzicom uczenia dzieci? Nie trzeba czekać z nauką do pójścia do szkoły;) Inna sprawa - co z dzieckiem, które umie już czytać i pisać? Będzie się nudzić w szkole? Nie nauczy się systematycznej pracy?