Mąż zapragnął wybrać się na narty. W tym sezonie nie był an razu, więc zrobiliśmy sobie taką małą wycieczkę do
Świeradowa Zdroju.
Jest tam cudna kolej gondolowa, ale tym razem wjechał na górę tylko mąż, a my z córcią zostaliśmy na dole. Czekaliśmy na niego oglądając zjeżdżających narciarzy.
No i jest.
A potem oczywiście jeszcze saneczki, bo nie może tak być, żeby tylko tatuś miał frajdę z jeżdżenia :)
Śniegu tam nie brakowało.
Świeradów Zdrój to miejscowość oddalona niecałą godzinę drogi od nas.
Mąż zjeżdżał ze Stogu Izerskiego (1105 m n.p.m.) .
Z tej góry mamy bajeczny widok. Nie raz już byłam na szczycie, nawet córcię raz już tam zabraliśmy, ale było to latem.
Zanim powstała gondola i trasa narciarska Świeradów Z. był raczej znany tylko jako miejscowość Uzdrowiskowa, gdzie większość kuracjuszów pochodziła z Niemiec. Teraz już to wygląda trochę inaczej.
Choć my już dawno organizowaliśmy sobie w Góry Izerskie wycieczki, najpierw piesze na Stóg Izerski, potem też do Chatki Górzystów, o której pisałam już na blogu
TUTAJ.
Polecam to miejsce i latem i zimą. Jest pięknie :)