Ekorodzice

Jestem z wami od:2013.09.27 23:22
Mema
Ostatnie logowanie: 2014.07.15 00:10
Liczba postów: 27
Moje ulubione: 0

użytkownik portalu

40 punktów
Dodaj do ulubionych »
Wyślij wiadomość Wyślij wiadomość

Inne notki »   Wszystkie blogi »

Złość jest potrzebna naszym dzieciom!

17.10.2013
Złość to temat dość drażliwy:) wielokrotnie spotykam się z krytyką, bo uważam, że dzieciom należy pozwolić się złościć i uczyć z nią obchodzić. Uważam też, że tłumiona złość wychodzi jak wulkan i często przeradza się w agresję w stosunku do innych osób. I to właśnie naszym zadaniem- rodziców jest pokazywanie dziecku, jak sobie z nią radzić i rozładowywać nie naruszając granic innych osób.

Większość jednak uważa, że dziecko nie ma prawa nam przeszkadzać i "robić scen". Denerwuje mnie to, że bardziej liczy się opinia obcych przechodniów, niż naszego dziecka. Towarzyszy całej sytuacji zażenowanie, a nie troska o nasz największy skarb. Ile razy widziałam mamy, których dzieci kłady się po chodniku, nerwowo ciągnące je za ręce i rozglądające się, ilu mają obserwatorów i czy szybko uda się uciec w ustronne miejsce, wyjść ze sklepu, placu zabaw etc.

Tylko, że to dziecko chce nam coś powiedzieć, coś czego nie potrafi w tym momencie spokojnie słowami, bo jest w emocjach.
A dlaczego jest w emocjach? Bo to coś jest dla niego niesamowicie ważne. Czy nie szkoda nam takiej okazji, żeby się tego dowiedzieć?
Złość to informacja o niezaspokojonych potrzebach, które nie zostaną zaspokojone naszym krzykiem, czy komendą:"uspokój się!"
Złość jest dobra, ona chroni nasze dziecko przed narzucaniem mu czyjegoś świata, realizowania potrzeb innych, a nie jego, przed zranieniem go, przekroczaniem jego granic, również cielesnych!

Nasze dzieci potrzebują informacji i przykładu od nas, jak radzić sobie w dojrzały sposób z naszymi uczuciami i brać za nie odpowiedzialność. A przede wszystkim naszej akceptacji, że złość jest normalnym uczuciem. Jeśli my się dąsamy, krzyczymy, szarpiemy, obarczamy innych winą, to taką lekcje otrzymuja nasze dzieci i pętla się zamyka, bo kiedy obie strony się złoszczą, emocje eskaluja, a to moment, kiedy można bardzo mocno zranić.
Dodaj komentarz
Komentarzy: 6
{opis}
30.10.2013 12:01 - Mema
Bunt dwulatka to faktycznie duży test na cierpliwosc rodzicow. Chociaż wtedy trudno rozmawiać z dzieckiem, warto po prostu przeczekać i nie reagować. Bo jak wejdziemy w sytuacje z emocjami, to po nas! Z dwulatkiem nie wygramy, będzie się jeszcze bardziej nakręcać. Starałam się reagować, jak musieliśmy np. gdzieś wyjść i zaczynała się faza złości, to wtedy brałam po prostu pod pachę i wynosiłam. Nie było innego sposobu. Wdawanie się w dyskusje dawało marne efekty:) Taki czas.
{opis}
29.10.2013 13:02 - wesoly_romek
Zapraszam do mnie. Poskromienie złośnicy trwa... Przed nami bunt dwulatka:O
{opis}
23.10.2013 23:12 - Mema
Czasami dorośli upierają się bez sensu przy jakiejś małęj rzeczy, żeby pokazać dziecku "kto tu rządzi", albo dla zasady, ot choćby mały miś. Natomiast ważne jest, żeby sobie uświadomić, że dzieci w wieku przedszkolnym, zwłaszcza tym początkowym nie mają złych intencji, za to mają nieodgadnione przez nas pomysły. Czasami coś jest dla nich bardzo ważne, żeby zrobić, zanieść coś, przynieść, dotknąć i chcą to zrobić koniecznie przed inną czynnością. To ich porządek świata, ale trudno im to ponazywać, wytłumaczyć.
{opis}
18.10.2013 13:10 - miraga_
Ja się nie wstydzę mojego dziecka, gdy krzyczy w sklepie, ale nie znam sposobu, by jakoś przemówić jej wtedy do rozumu. Najbardziej pomocni stają się obcy ludzie, którzy się zaczynają zwracać do niej, wtedy szybko leci do mamusi. Czasem jednak przyda się poskromić złość. Z moją córką chodzimy do logopedy. Córcia nie chce współpracować, chciała jakieś miśki, które tam zobaczyła. Zaczęła wyć, itd. Logopeda stwierdziła - "niech się wyzłości, przecież nie będzie płakać przez godzinę". I tak zleciły całe zajęcia na niczym. Kolejne wyglądały podobnie. Takie podejście nic nam nie dało, a wystarczyło choćby użyć tego miśka do zabawy i nauki.
{opis}
17.10.2013 20:23 - Mema
Świadomość to podstawa. Można się na czas ugryzc w jezyk:). Mi nie zawsze wychodzi, choć się bardzo staram, ale widzę, że te pojedyncze przypadki mają małe znaczenie, jeśli zasadniczo akceptujemy nasze dzieci ze wszystkimi ich bolączkami i potrzebami, nie tylko tymi dla nas wygodnymi.
{opis}
17.10.2013 14:15 - inzynierka
i właśnie dlatego wczoraj podczas czytania bajki zreflektowałam się w trakcie wypowiedzi i powiedziałam: "Przepraszam kochanie, kop w poduchy ile chcesz, ale nie krzycz, żeby innym nie przeszkadzać w słuchaniu bajki". Biorąc pod uwagę, że najchętniej wyniosłabym ją przed blok, albo wyszła z pokoju karząc tym samym pozostałych - byłam z siebie dumna.